Do tragicznego wypadku doszło na początku lipca. Pirat drogowy, Kamil G. potrącił wtedy śmiertelnie 14-letnią dziewczynkę. Do wypadku doszło na skrzyżowaniu ulic Kijowskiej z Targową, na warszawskiej Pradze.
Nagranie sprzed kilku minut przed wypadkiem krążyło w sieci i wywoływało prawdziwą wrzawę. Widać na nim, jak Kamil G. znacznie przekracza dozwoloną prędkość i wykonuje na drodze niebezpieczne manewry. Kilka chwil później, stoi już na światłach awaryjnych, bo potrącił nastolatkę.
Dziewczynka zmarła na miejscu, siła uderzenia była tak duża, że znalazła się kilkadziesiąt metrów od miejsca potrącenia. Była mieszkanką tutejszych kamienic, wraz z koleżankami chciała przejść przez pasy. Na miejscu od razu znaleźli się sąsiedzi dziewczynki, którzy chcieli dosłownie zlinczować sprawcę wypadku. Po kilku minutach na miejscu zjawiła się Policja i drogowego pirata aresztowano.
Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, bo sprawca wypadku już raz miał odebrane prawo jazdy za jazdę niezgodną z przepisami ruchu drogowego. Co więcej, w tym samym czasie trzykrotnie został zatrzymany przez Policję za jazdę bez uprawnień. Dopiero niedawno znowu uzyskał możliwość odzyskania prawa jazdy. Dlaczego nikt nie zareagował i pomimo ewidentnych przewinień dopuścił go do siadania za kierownicą?
Kamil G. do tej pory przebywa w areszcie, gdzie oczekuje na proces. Prokuratura postawiła mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Niestety, sąd zdecydował, że sprawca wypadku będzie mógł areszt opuścić po wpłaceniu kaucji w wysokości 200 000 złotych. Oznacza to, że zostanie objęty jedynie dozorem policyjnym i na wolności będzie mógł oczekiwać na proces. Prokurator składa właśnie zażalenie, ponieważ nie zgadza się z decyzją sądu. W jego opinii, pirat drogowy powinien oczekiwać na wyrok w areszcie.